poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 2 ~Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się ono"

Czytasz=Komentujesz
___________________________________________________

Rozdział 2

*

~Źle żyją, którzy ustawicznie żyć zaczynają.~  Epikur

*

    Ciemność przytłacza. Szczególnie w bezgwiezdną noc, kiedy jedynym oświetleniem są lampy uliczne i neonowe szyldy klubów pełnych spoconych, wygłodniałych seksualnie ludzi. Oczywiście były to także ulubione miejsca dla demonów. Bo gdzie najlepiej polować jak nie w przybytku rozpusty?

Klub DeLite* przy ulicy Konopnickiej jest jednym z takich miejsc. Dlatego czwórka Nocnych Łowców z tutejszego Instytutu przesiaduje tutaj co najmniej trzy wieczory w tygodniu, pilnując porządku. Ubrany w granatową bluzkę z długim rękawem, czarne dżinsy i wysokie, czarne buty, młody Keywater stał na balkonie, opierając się o barierkę i lustrując spojrzeniem parkiet. Tam ubrana w czerwoną, sukienkę do połowy łydki, rozkloszowaną u dołu, na szerokich ramiączkach tańczyła niebieskooka dziewczyna o długich włosach koloru mahoniu. Wraz z nią na parkiecie była jej koleżanka w pomarańczowej sukience przylegającej do ciała. Nocne Łowczynie zatuszowały swoje runy, paradoksalnie inną runą. Podobnie było z panami. Fabian, ubrany we flanelową koszulę i ciemne spodnie, dotąd obserwujący główne, jak i tylne wejście klubu, zwrócił swój wzrok na barmana, który uparcie próbował zmusić go do zakupienia wysokoprocentowego drinka. Każde z nich udawało zwykłego imprezowicza, mimo iż tak naprawdę szukali potencjalnego zagrożenia. Niestety albo stety jedynymi przybyszami byli zwykli przyziemni. Obserwowanie rozszalałych ludzkich ciał nie było niczym nadzwyczajnym, jedynie dowodem na to, jak umysł zwykłego człowieka popada w nałóg. Nocni Łowcy potrafili lepiej panować nad swoimi ciałami oraz umysłami. Daniel zszedł po podświetlanych schodach w stronę baru ku przyjacielowi.

-Jak na razie czysto – Powiedział, próbując przekrzyczeć dudniącą muzykę.

-To chyba dobrze, nieprawdaż?

Nocny Łowca już nie słuchał swojego parabatai, lecz powrócił do rozglądania się. Teraz nie tylko szukał demonów, ale także zaczął większą uwagę zwracać na ludzi wokoło niego. Kobiety ubrane w obcisłe, krótkie sukienki. Mężczyźni w „kobiecych spodniach” i Ona. Wiedział, że tu będzie. Zawsze przychodziła tu co piątek ze znajomymi. Zamawiała Screwdriver**, a potem szła na parkiet. Pamiętał, kiedy ujrzał ją po raz pierwszy. Było to rok temu, podczas pierwszego obchodu w DeLite. Wyróżniała się na tle innych. Jej bujna czupryna kontrastowała swoim niezwykłym kolorem. Twarz słodkiego aniołka z chytrym uśmieszkiem i kilkoma drobiazgami. I te intensywne brązowe oczy, czego chcieć więcej?

Nagle Daniel poczuł szturchnięcie w ramię, więc z ze skrytą niechęcią spojrzał na sprawcę.

-Chodź gapciu – Zaczął Fabian z głupawym uśmieszkiem – Klara coś wyczaiła.

Jak powiedział, tak też zrobili. Udali się na tyły klubu, przepychając się przez zamroczone ciała. Czarnowłosy jeszcze raz ukradkiem rozejrzał się po sali, jednak nigdzie Jej nie zobaczył.

Za klubem stały dwa kontenery na śmieci, z których ulatniał się niesamowicie odrażający odór. Gdy tylko Nocni Łowcy otworzyli drzwi przed ich twarzami, przeleciała postać. Demon. Ciało stwora z wyglądem człowieka o ciemnozielonych włosach i pustych oczodołach uderzyło z głuchym dudnieniem o kamienną ścianę.

-Zamiast się gapić, pomoglibyście – Warknęła jedna z dziewcząt. Nocni Łowcy natychmiast wyjęli ukrywane dotąd serafickie noże.

-Sathariel – Wypowiedział Foxyoung, a ostrze rozbłysło. Podobnież zrobił Keywater nazywając swój sztylet: Araniel. W tym samym czasie demon zdołał wstać i rzucił się na szatyna. Chłopak uchylił się i przejechał ostrzem po jego brzuchu. Tamten zawył w furii. Czarna posoka tryskała z jego torsu, jednak on się tym nie przejmował i znów zaczął biec w stronę Fabiana. Nie dobiegł. Upadł na ziemię z dyskiem wbitym głęboko pomiędzy łopatki. Zaczął się rzucać w agonii, aż w końcu zniknął w chmurze czarnego dymu.

-Dzięki, Aniela – Rzucił chłopak, podając jej czakram. Dziewczyna odebrała swoją broń, starając się ukryć roztargnienie.

-No i znów bezsensu wyjmowałem sztylet – Odezwał się czarnowłosy – znowu nie mogłem sobie pociąć demona – Powiedział i udał obrażonego.

-Dobrze, następnym razem jak zobaczymy demona, każemy mu ciebie zaatakować – Zażartowała Klara, dziewczyna w pomarańczowej sukience, chowając swoje ostrze do kozaka na kilkucentymetrowym obcasie. Chłopak już otwierał usta, aby odpowiedzieć, ale przerwał mu przyjaciel.

-To co. Idziemy dalej patrolować teren, czy wracamy? – Zapytał – bo nie mam zamiaru słuchać waszych kłótni w ciemnym zaułku, gdzie nikt nas nie znajdzie w razie potrzeby transfuzji krwi – Dodał sztucznie poważnym tonem. Aniela zachichotała, a pozostała dwójka przewróciła oczami.

-Lepiej jeszcze chwilę popilnujmy – Stwierdziła Klara i otworzyła drzwi klubu. Jednak nie weszła do środka, bo drogę zastąpił jej barczysty mężczyzna. Miał szarą skórę, ozdobioną wyblakłymi runami. Jego twarz spowijał grymas, a na łysej głowie miał narysowaną duży, ślimaczy znak.

-Wyklęty – Szepnęła. Jego twarz wykrzywił krzywy uśmiech.

-Brawo, złotko, cóż za spostrzegawczość – Odparł beznamiętnym tonem. Chłopcy dotąd stojący z tyłu wysunęli się do przodu, przed dziewczynę.

-Czego chcesz? – Zapytał Daniel, wyciągając zza pasa nóż. Wyklęty, widząc potencjalne zagrożenie, uniósł ręce w geście kapitulacji.

-Spokojnie, Nocni Łowcy. Nie chcę się z wami bić. Przynoszę wiadomość.

-Od kogo? – Zapytał podejrzliwie Fabian.

-Tamary Cathrow – Stwierdził. Łowcy zamarli. Czego mogła od nich chcieć przywódczyni warszawskiego klanu wampirów?

-Chce się z wami spotkać – Kontynuował mężczyzna – jutro o północy w opuszczonej kamienicy przy ul. Foksal.

-Czego ona od nas chce? – Zapytała Klara, wysuwając się przed chłopaków.

-To już ona sama wam powie – Powiedział i wycofał się, znikając w tłumie. Zdezorientowani łowcy schowali swoje noże i wrócili do środka...


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Nie mieszkam w Warszawie, dlatego wybrałam pierwszy lepszy klub znaleziony w internecie [przyp. od aut.]
**Inaczej Śrubokręt (wódka+sok pomarańczowy) [przyp. od aut.] 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i od razu dodaje 2 rozdział. Tutaj przynajmniej coś się dzieje :) 
Jak myślicie czego chce Tamara od Nocnych Łowców? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale :D 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


8 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :) Ten jest wspaniały :) Masz talent do tego typu opowiadań. Może napiszesz kiedyś fanfika o innej książce? Z pewnością również przeczytam :)

    Zapraszam na mojego nowo powstającego bloga o książkach:
    http://annem-fanfiction.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Nistety jest to jedyne opowiadanie na podstawie czegoś i raczej więcej nie planuje. Częściej piszę całkowite fanfiction ;p

      Usuń
  2. Świetny rozdział jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześliczny styl pisania... *-*
    Po prostu... Brak słów...

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie jest świetne *,,,* Tylko taki jeden szczegół... Czy specjalnie "Idrys" jest napisane przez "y" ??? Kocham DA i DM i wiem, że tam jest "Idris" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To raczej wina tłumaczenia, które czytałam bo DA czytałam w formie e-booków i tam tak było zapisane. A DM chyba nie wspominali o Idrisie? Zaraz to poprawię :)

    OdpowiedzUsuń