poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 4 ~Szaleństwo w życiu~


Czytasz=Komentujesz 
_________________________________________________

Rozdział 4

*
~Nie ufaj człowiekowi, który mówi, że w życiu nie wypił kropli alkoholu~

*


Słońce przygrzewało. Była późna wiosna, maj. Na niebie nie było ani jednej zbłąkanej chmurki, zamiast tego po drodze wiły się szare korytarze spalin. Codzienny gwar uliczny był nie ustępliwy, nawet w najbardziej doskwierający upał (który swoją drogą był okropny, jak na wiosnę).

Cztery postacie ubrane w jak najzwyczajniejsze ubrania (tj. ciemne dżinsy, bluzy z kapturem i lekkie obuwie) kroczyły powoli chodnikiem przy ul. Nowogrodzkiej, kierując się na patelnię, według wskazówek Daniela, który jako jedyny znał niemal na pamięć całą Warszawę (jedyny w swoim gronie lubił przebywać poza murami Instytutu).

-To w sumie dokąd idziemy? – Zagadnął nagle Fabian, tym samym zakańczając głuchą ciszę, która panowała pomiędzy Nocnymi Łowcami od wyjścia z katedry.

-Właściwie to nie wiem – Odparł brunet – Możemy pójść zjeść coś w Złotych Tarasach – Zaproponował.

-Gdzie? – Zapytała Aniela. Chłopak uderzył się w czoło z otwartej dłoni w niedowierzaniu. Rozumiał, że nie często wychodzą z Instytutu, ale żeby nie znać jednej z najsłynniejszych galerii w Polsce? To już szczyt!

-To taka duża galeria handlowa – Wyręczyła go w odpowiedzi Klara – z mnóstwem sklepów i restauracji.

-A sklep z bronią też tam jest? – Zapytała zaintrygowana szatynka. Ciemnowłosy chłopak z irytacją uderzył się płaską dłonią w czoło, znowu, ale nic nie powiedział. Jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, lepiej nic nie mów, tego nauczył go ojciec. Kiedyś było o wiele bardziej opryskliwy, niż jest teraz (a, o Niebiosa, paradoksalnie jest aktualnie nie do zniesienia). Kiedy minęli Pub Zmysły ich rozmowa, ponownie ucichła i w takiej atmosferze dotarli, aż do skrętu na ul. Złotą.

-A oto i Złote Tarasy — Zadrwił Daniel, wskazując wszystkim wysoki budynek, ze szklanym dachem o nieregularnych kształtach oraz wielkim napisem zawierającym nazwę galerii. Wskazał głową w stronę drzwi obrotowych. Cała czwórka weszła do niewielkiej przestrzeni, a chłopak pchnął je i już po chwili znaleźli się we wnętrzu. Pozostała trójka oglądała wszystko z niemym zachwytem. Ludzie mijający ich spoglądali na ich nietypowy wygląd (no, bo w końcu rzadko spotyka się czwórkę ludzi z takimi samymi tatuażami à la tribal).

-Chodźmy lepiej – Oznajmił brunet, wyczuwając czujne spojrzenia Przyziemnych. Gdy wjeżdżali ruchomymi schodami na wyższe kondygnacje chłopak, musiał dokładnie tłumaczyć Fabianowi i Anieli ogólny zarys centrum. Jedynie Klara zdawała się mieć jakiekolwiek pojęcie na temat współczesnego świata. Daniel przez chwile rozważał, nawet, że być może kiedyś się wymykała (podobnie jak on), ale szybko wybił sobie tę myśl z głowy. Klara taka nie jest. Z nich wszystkich to ona jest najpoważniejsza i najrozsądniejsza. No i najstarsza.

Przechodząc od sklepu do sklepy, oglądali przeróżne witryny. Za szybą stał zabawki, manekiny, buty, sprzęt elektroniczny i inne rzeczy, które oferowali sprzedawcy. Wreszcie po kilkunastu minutach poszukiwań zajęli wolne miejsca w strefie fast food’ów.

-Co oznacza to duże M ? – Zapytał Fabian, wskazując na świecące żółte M, nad jednym z barów szybkiej obsługi*.

-To znak firmowy – Oznajmił Daniel – dobra dajcie mi kasę, ja coś zamówię, a wy pilnujcie miejsca – Wziąwszy uprzednio pieniądze, poszedł stronę długiej kolejki. Dziewczyny zaczęły szeptać między sobą, a Fabian nie chcąc im przeszkadzać w kobiecej konwersacji, zajął się oglądaniem szklanego dachu nad nimi. Po długim oczekiwaniu ciemnowłosy chłopak w końcu przyniósł do ich stolika dwie czerwone tace, wypełnione po brzegi. Jedną z nich położył na połowie dziewcząt, a drugą na swojej i swego parabatai.

-Nie za dużo tego? – Zapytał szatyn.

-Wątpię. Spójrz na ludzi wokół nas, ile tego cholerstwa mają – Oznajmił i omiótł spojrzeniem tłum. Mężczyzna siedzący samotnie przy barierce jadł właśnie czwartego cheeseburgera, podjadając przy tym kurczaki z wielkiego kubełka. Pewnie wziął najdroższy, pomyślał Daniel. Gdzie indziej kobieta dokarmiała, na oko czteroletnią dziewczynkę frytkami. Jęknął w duchu. Kiedyś ta mała jej za to podziękuje, zadrwił w myślach, jak będzie próbowała zrzucić zbędne kilogramy. Powrócił do znajomych i wyjąwszy tortillę z kartonika zaczął ją pochłaniać miarowo. Jednym uchem słuchał rozmów pozostałych. Oczami z ukrytą nadzieją błądził spojrzeniem po sali. Choć było tu pełno ludzi różnych ras i kolorów tak naprawdę, panowała pustka. Ciemna, dołująca pustka. Westchnął zrezygnowany i powrócił do przyjaciół.

-To jak robimy dziś w nocy? – Zapytała Aniela. To przywróciło go całkowicie do porządku.

-Trzeba iść – Stwierdził sucho. Pozostali spojrzeli na niego krytycznie. No tak, to zabrzmiało trochę nieuprzejmie. Odchrząknął zmieszany.

-Myślicie, że Nikola powie o tym Enklawe? – Zapytała szatynka.

-Myślisz, że ona zrozumiała wiadomość?

-Daniel! – Syknął Fabian.

-Sorry, Fabik, ale taka jest prawda – Przyjaciel spiorunował go wzrokiem – była tak zajęta tym całym zebraniem, że nawet pewnie nie usłyszała niczego.

-Włącznie z twoim zatrważającym, nierealnym opisem demona – Skwitował Fabian. No dobrze może trochę pofantazjował, ale czy to grzech?

-Ja tylko powiedziałem to, co zdążyłem zauważyć. A wiecie, że nie wiele tego było – Dodał. Dziewczyny westchnęły głośno i przeciągle. Zajęli się jedzeniem. Po kilku minutach skończyli posiłek. Odnieśli tace i skierowali się w stronę ruchomych schodów. Nie było sensu, aby męczyli się w tym budynku kolejne kilka godzin. Zresztą Klara musiała wracać do Instytutu na zebranie Enklawy. Pozostała trójka, wiedziała, że Nikola za nic nie pozwoliłaby im pozostać w budynku, gdy ważni i ważniejsi Nocni Łowcy z całego świata gromadzą się tam. Mimo to ciekawiło ich, po co Enklawa postanowiła po raz pierwszy spotkać się tutaj. U nas w Polsce. Nawet w czasie II wojny światowej prawie nikt nie przyszedł im na ratunek z Idrysu. Przed odejściem Klary ustalili, że jeśli spotkanie przedłuży się do nocy spotykają się o dwudziestej trzeciej kilka przecznic od Foksal.

*

 Tymczasem w Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica* przy ul. Nowowiejskiej trwały jak co dzień lekcje. W trakcie zajęć uczniowie starali się zachowywać pozory skupionych, jednak mało kto wsłuchiwał się w nauczycieli. Jak w każdej innej szkole. W jednej z sal lekcje miała klasa 2C. W ławce na końcu siedziała dwójka nastolatków. Ona miała jaskrawo czerwone włosy spięte w luźną kitkę, mocny makijaż i kilka kolczyków na twarzy. Jej sąsiad natomiast wyglądał normalnie. Jak każdy inny chłopak. „Artystyczny nieład” włosów, duże ciemne oczy patrzące ze znużeniem na tablicę, po której nauczycielka rysowała jakiś wykres.

-No nie wiem – Mruknął cicho do sąsiadki z ławki. Przez jakąś minutę zastanawiał się nad jej propozycją nocnego wypadu. Często łazili po klubach, ale zazwyczaj w weekendy nie w tygodniu. Szczególnie w poniedziałek3! Nigdy nie mógł zrozumieć upodobań przyjaciółki. Byli swoim zupełnym przeciwieństwem. Osobiście nie lubił chodzić na imprezy, ale wolał przypilnować czerwonowłosej, bo wiedział, do czego jest zdolna i wcale się z tego faktu nie cieszył.

-Będzie fajnie – Mruknęła cicho – a poza tym dzisiaj gra zespół chłopaków z trzeciej D – Wyszczerzyła się głupio. Chłopak przewrócił oczami. No tak ona lubiła starszych kolesi, nawet jeśli to byłby tylko rok różnicy. Spojrzała na niego miną zbitego psa, więc westchnął.

-Zobaczę – Odpowiedział w końcu – Ale nic nie obiecuję, bo nie wiem, czy mnie Karina puści. Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo i już do końca lekcji nie rozmawiali…
_________________________________________________________________________
1*. Coś tam na spontanie wymyśliłam :P
2*.Znowu znalezione w internetach (pisałam, że nie jestem z Wawy)
3*.Nie wiem czy dobrze ogarniam daty, ale ta akcja w De Lite działa się jakby co z soboty na niedzielę (po północy)

__________________________________________________________________________

Czytasz=Komentujesz 

4 komentarze:

  1. Podoba mi się pierwszy utwór na playliście!
    Historia ciekawa, osobiście kocham twórczość Cassandry, więc nie zepsuj tego! Pisz z pasją i weną, bo inne gnioty nie wniosą nic do historii. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, już nie pamiętam co to, bo playliste tworzyłam kilka miesięcy temu)

      Dzięki, też ją uwielbiam. Postaram się, ale nic nie mogę obiecać, bo jednak ja to ja ;P Aczkolwiek wbrew pozorom, nie będzie to historia kropka w kropkę taka jak w książkach Cassie (o tym mogę zapewnić), al;e prawdopodobnie będzie trochę podobieństwa.

      Usuń
  2. Zabieram się do czytania, czytam, wciągam się, a tu nagle koniec rozdziału :C

    OdpowiedzUsuń