poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 5 ~Pozory mylą~



Czytasz=Komentujesz
__________________________________________________

 Rozdział 5

*
"Kości zostały rzucone"

*
 


 Było już dosyć ciemno. Światło bijące od księżyca i lamp ulicznych nie wystarczało. Nocni Łowcy musieli nałożyć Runy Nocnej Wizji* i oczywiście niezastąpioną Runę Niewidzialności . Stali kilka przecznic od ul. Foksal, gdzie mieli się spotkać z Tamarą Cathrow. Nadal nie wiedzieli, o co może chodzić. Raczej nie zdarza się, aby wampiry ot, tak wzywały Łowców na herbatkę. A Tamara nie była na tyle głupia, aby w tak banalny sposób zastawić na nich pułapkę. To za banalne. A więc czego chciała?
Daniel, Aniela i Fabian nadal stali na rogu dwóch ulicy czekając na Klarę. Prawdopodobnie zebranie się przedłużyło. Cały dzień polemizowali nad powodem spotkania Enklawy. Szatynka zerknęła na nieboskłon. Przez chmury widać było, że księżyc jest już wysoko na niebie. Lepiej, żeby Klara się pospieszyła, pomyślała.

-Co tak długo? – Z letargu wyrwał ją głos Daniela.

-Sorry, ale się przedłużyło Enklawa… - Zaczęła zdyszana Klara, która wreszcie wyszła zza rogu. Jednak niedane było jej dokończyć , bo przerwał jej brunet.

-Potem opowiesz – Mruknął i ręką dał znać pozostałym, aby poszli za nim. Chłopak jako jedyny z paczki miał zegarek, więc spojrzawszy na niego, upewnił się co do czasu. Było za pięć dwunasta. Rzecz jasna to fakt, że Nocni Łowcy nie mieli obowiązku stawiać się na zaplanowane spotkania, szczególnie z Podziemnymi, na czas . Trzeba przyznać, że Daniel nawet po cichu liczył na to, iż Enklawa się przedłuży. Chciał zrobić na złość wampirom, zresztą on chciał robić na złość wszystkim istotą żyjącym na ziemi. A biorąc pod uwagę, iż jego marzenie się ziściło z zadowoloną miną, kroczył przez ulice Warszawy.
                                                                                     
   *
   Wszystko tętniło życiem. Alkohol lał się strumieniami, a skąpo ubrane ciała balansowały w rytm głośnej, bębniącej muzyki. Czerwono włosa ubrana była w krótkie białe szorty i szarą bokserkę z nadrukiem whiskey Jack Daniels. Na nogach miała krótkie, niebieskie Converse. Jej towarzysz w ogóle nie pasował do towarzystwa. Miał na sobie dżinsy, ciemnozieloną koszulę w kratę szkocką oraz granatowe New Balance. Oboje siedzieli na wysokich stołkach barowych i popijali krwisto czerwone drinki przez kolorowe słomki.

-Długo będziemy tu siedzieć? – Zapytał z jękiem chłopak.

-Och, Remek – Jęknęła dziewczyna – dopiero co przyszliśmy, a ty już marudzisz. Remigiusz spojrzał na nią spode łba, ale nic nie odpowiedział. Nie przyszli tu „dopiero”, bo siedzieli już od jakiejś godziny i jak na razie nic ciekawego się nie działo. Czasami żałował, że jest jedynym człowiekiem na ziemi, który jest w stanie ją „poskromić”. Widząc zbolałą minę przyjaciela, czerwono włosa pociągnęła go za sobą na parkiet.

-Co ty wyrabiasz? – Zapytał zdezorientowany Remigiusz.

-Skoro masz marudzić znajdę ci zajęcie – Odpowiedziała. Poruszała biodrami do zmieniającej się co chwila muzyki, trzymając w prawej ręce drinka. Szatyn niezdarnie starał się naśladować ruchy innych obecnych na sali mężczyzn, ale to nie był jego świat. Choć i tak wolał to, niż ciągłe siedzenie przy barze. W przeciwieństwie do kumpeli on zostawił swój napój na barze, ale nie żałował, bo był dla niego zbyt gorzki. Remigiusz rozejrzał się po sali. Nagle jego wzrok przykuła wysoka blondynka z kolorowymi pasemkami i błyszczącymi szmaragdowymi oczami. Patrzyła prosto na nich, a dokładniej na niego. Była bardzo piękna, ale coś mu w niej nie grało. Miała w sobie coś dziwnego. Przez chwile zdawało mu się, nawet, że dziewczyna zmienia się w wielką jaszczurką, ale po zamruganiu oczami ona, znowu była sobą. To pewnie, przez ten alkohol, pomyślał. Lecz fakt, że patrzyła na niego, nie był spowodowany zamroczeniem. Spojrzał na nią jeszcze raz. Wygięła kąciki ust do góry w seksownym, ale chytrym uśmieszku i zaczęła powoli kroczyć przez tłum. W jego stronę. Głośno przełknął ślinę, gdy tajemnicza piękność zbliżała się, niemal płynąc przez tłum niczym nimfa.

-Mogę odbić ci chłopaka? – Usłyszał jej głos, gdy stała tuż obok niego, a swoje słowa skierowała do czerwonowłosej. Ta z kolei uniosła brwi.

-To nie mój chłopak, ale spoko – Odpowiedziała i wysłała Remigiuszowi znaczące spojrzenie. Nie schrzań tego! Wycofała się tłum, aż zniknęła z zasięgu jego wzroku.

-To, co tańczymy? – Z oszołomienia wyrwał go delikatny jak śpiew słowika, głos nowej partnerki. Wymamrotał coś niewyraźnego w odpowiedzi i zaczęli tańczyć. Po pewnym czasie poczuł się nieco swobodniej w jej towarzystwie, tak jakby jakaś magiczna siła płynąca od niej, wpływała na niego. Anastazja, bo tak się nazywa jego przyjaciółka, zawsze mu powtarzała, aby był śmielszy w kontaktach z kobietami. Nigdy nie czuł w tej sprawie takiej swobody jak teraz. Ana zniknęła mu z oczu, ale nie przejmował się tym. Tajemnicza dziewczyna podzieliła się z nim swoim drinkiem i chociaż w normalnej sytuacji nie napiłby się z czyjejś szklanki*, ale dziś mu to nie przeszkadzało. Nie wiedział, jak długo tańczyli. Świat wokół przestał istnieć. Z amoku wyrwał go dopiero pocałunek, który blond włosa złożyła na jego ustach. Dotychczas całował tylko dziewczyny, podczas gry w butelkę, która w jego klasie była ulubioną urodzinową zabawą. W ten sposób poznał smak ust wielu dziewczyn, ale żaden nie był jak ten. Zdawać by się mogło, że będzie smakować owocową pomadką, ale nie. Jej usta miały specyficzny smak. Nie umiał go opisać. Słodko-kwaśny z domieszką gorzkości?

-Chodź – Szepnęła mu do ucha i pociągnęła na tyły klubu. Zdezorientowany poddał się. Chłopak w ogóle nie miał pojęcia, co się dzieje. Przedzierali się przez tłum. Kątem oka Remek zerkał w poszukiwaniu czerwonej grzywy, lecz nigdzie jej nie zobaczył. Blondynka otworzyła tylne drzwi prowadzące na ogród piwny za klubem. Nie było tutaj żadnej żywej duszy. Zastanowiło go, dlaczego go tu zaprowadziła. Bo raczej nie jest to dobre miejsce na lubieżne występki.

-Po co tu… - Zaczął chłopak, ale nie dokończył, bo dosłownie oddech uwiązł mu w piersi, kiedy plecami mocno uderzył o ścianę budynku. Z jękiem osunął się na ziemie i z lekka nieprzytomnym wzorkiem rozejrzał wokół, szukając sprawcy „zamachu”. Nad jego głową rozległ się szorstki, metaliczny śmiech, raniący uszy, jak gdyby ktoś pocierał paznokciami tablicę w klasie. Remigiusz uniósł głową i zamiast seksownej blondynki ujrzał nad sobą jaszczuro - podobne monstrum. Chłopak próbował krzyknąć, lecz zamiast tego z jego gardła wydobył się cichy jęk. Dosłownie poczuł jak gula, rośnie mu w gardle. Zamknął oczy, podczas gdy jego ciało drżało ze strachu. Gdy je otworzył potwór nadal, stał nad nim, wywiercając w nim dziurę czarnymi jak smoła oczodołami. Stwór miał jaskrawożółte łuski na całym ciele i długie paluchy zakończone ostrymi pazurami. Pomiędzy jego palcami poruszała się błona. Wyglądało to jakby, pełzły w niej robaki. Monstrum uśmiechnęło się, ukazując trzy rzędy ostrych jak brzytwa kłów.

-Duszyczka na potępienie – Wychrypiało. Remigiusz nieudolnie próbował wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, lecz bez skutku. Siedział tylko na ziemi i z ogromnymi oczami i równie wielkim strachem, wpatrywał się w potwora. A więc tak zginie? Zabity, przez nie wiadomo co? Ciekawe co wykaże sekcja zwłok! Pewnie jego ciało znajdzie w końcu jakiś pijany imprezowicz albo w najgorszym wypadku Anastazja, która wreszcie postanowi go szukać. Wolałby pierwszą opcję.

Gigantyczny jaszczur zaczął się do niego zbliżać, więc Remek skulił się. Przestał wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Gdzie podziała się tamta blondynka? Pewnie zauważyła stwora i uciekła, pomyślał. Ale gdzieś tam w głębi jego umysłu krążyła myśl, że to ona może być tym czymś. Nie zawracał sobie jednak tym głowy. To nie Scooby Doo.

-Remek, do jasnej cholery, gdzie jesteś?! – Usłyszał nagle głos przyjaciółki. Chciał krzyknąć, aby się nie zbliżała. Nie może jej się coś stać. Monstrum jak na zawołanie wyprostowało się i spojrzało na drzwi, zza których wyszła dziewczyna. Westchnęła.

-O, sorry widzę, że zajęci jesteście – Wymamrotała lekko zażenowana. Remigiusz ściągnął brwi. Przecież przed nim stał jakiś nieludzki stwór, a ona mówi jakby ich, przyłapała na obściskiwaniu się.

-Jak to? – Wydał z siebie wreszcie jakiś dziwny, piskliwy dźwięk – Ty tego nie widzisz?

-Widzę, że jesteście zajęci – Mruknęła w odpowiedzi, starając się nie zwracać uwagi na wysokie dźwięki wydawane przez przyjaciela. Teraz to potwór zdawał się zaciekawiony. Spojrzał raz na jedno raz na drugie. Jego wzrok zatrzymał się na chłopaku. Chwycił gwałtownie jego rękę i zaczął śledzić linię jego dłoni.

-Okej, teraz to się dziwnie zrobiło – Stwierdziła Anastazja , widząc dziewczynę obserwującą z ciekawością wewnętrzną stronę dłoni Remigiusza.

-Masz Wzrok – Powiedziało monstrum, które Ana postrzegała jako zwykłą dziewczynę z klubu.

-Kto go nie ma? – Zapytała ironicznie – nie licząc ślepych. Blondynka spojrzała na nią groźnie.

-Zamknij się Przyziemna – Warknęła.

-Że kto? – Zapytała Anastazja. Jednak tamta już nie zwracała na nią uwagi. Znów zerkała na chłopaka. Nagle jej mina stężała i na twarzy monstrum pojawił się grymas.

-Skoro masz Wzrok, lepiej zgiń teraz, zanim znajdą cię Nocni Łowcy – Mruknęła i zaczęła na niego nacierać. Przejechała pazurami po jego policzku. Anastazja dopiero wtedy zareagowała. Pobiegła na dziewczynę i rzuciła się na nią, jednak nie zdołała jej przewrócić. Wtedy blondynka naprawdę się wkurzyła i przybrała swoją demoniczną formę widoczną również dla ludzi. Zrzuciła z siebie czerwonowłosą, która upadła na trawnik. Gdy ta próbowała się obrócić przez bolącą rękę demon, chwycił chłopaka w pół i przerzucił go sobie przez ramie. Wyminął leżącą dziewczynę i ruszył przed siebie, nie zważając na protesty chłopaka.

 Na balkonie klubu miły powiew nocnego wiatru skutecznie wywietrzał zapach alkoholu. Po spotkaniu z elegancką panią wampirów Tamarą Cathrow, która chciała, aby łowcy chwycili pewnego niepodległego klanowi wampira, wmawiając im że łamie Porozumienia, oni poszli poobserwować pewien klub. Daniel pochylał się nad barierką, obserwując przesuwające się po granatowym niebie chmury, gdy doszedł do niego z dołu zapach stęchlizny, oznaczający demona. Spojrzała dół i zobaczył Flavo3 pochylającego się nad jakimś chłopakiem. Już wyjmował sztylet, aby wycelować go w demona, gdy jego oczom ukazała się Ona. Upuścił nóż, który z cichym brzdękiem upadł na kafelkową podłogę balkonu, a następnie wpatrywał się w Nią. Co go zaskoczyło, nie wyglądała na wystraszoną, w przeciwieństwie do chłopaka.

-Jak to? – Usłyszał, nagle pisk chłopaka – Ty tego nie widzisz? A więc to tak. Ona go nie widzi, ale skoro on go widzi, to znaczy, że…

-Masz Wzrok – Usłyszał skrzek monstrum. To znaczy, że ten chłopak jest w większym niebezpieczeństwie niż czerwono włosa. Daniel szybko podniósł nóż i wbiegł do klubu. Spojrzeniem przebiegł po sali w poszukiwaniu towarzyszy. Znalazł ich siedzących w narożniku.

-Chodźcie – Powiedział zdyszany – na tyłach klubu widziałem demona Flavo* i dwójkę nastolatków. Jedno z nich ma Wzrok. Pozostali spojrzeli na niego, a potem wstali i cała czwórka, jak jeden mąż przepychała się pomiędzy nawalonymi ludźmi. Wyszli przez tylne przejście, ale ogród był pusty.

-Przed chwilą tu by… - Zaczął brunet, ale przerwał mu krzyk. Wyjmując sztylety, Nocni Łowcy zaczęli szeptać ich imiona. Pobiegli na róg budynku i skryli się za nim, na znak Daniela.

Dziewczyna trzymała nogę demona, krzycząc coś niewyraźnie, podczas gdy potwór starał się ją zrzucić. Na jego ramieniu zwisał na półprzytomny szatyn. Próbował utrzymać przytomność umysłu, rozglądając się dookoła i nazywając wszystko, co zobaczy. Drzewo, chodnik, krzak, nastolatki z bronią, budynek, drzwi, pło… nastolatki z bronią! Jego spojrzenie przesunęło się na róg budynku i skrzyżowało z ciemnymi oczami jakiegoś ciemnowłosego chłopaka. Za nim stało jeszcze kilka osób, ale to on był najbliżej. Telepatycznie starał mu się przekazać prośbę o pomoc, zanim całkowicie stracił przytomność.

Chwycił klingę ostrza, zamachnął się i wcelował prosto w plecy demona, który ryknął przeraźliwie, zrzucając z siebie szatyna.

-Remek! – Krzyknęła dziewczyna i rzuciła się w stronę chłopaka, chwytając go kurczowo w ramiona. Demon odwrócił się, spojrzał prosto na zwyrodnialca, który dosłownie wbił mu nóż w plecy.

-Nocni Łowcy – Powiedział z obrzydzeniem, gdy cała czwórka wyszła z ukrycia – gotowa do ataku. Fabian pobiegł na demona i w ostatniej chwili go wyminął, przesuwając ostrzem wzdłuż ramienia, które odpadło od ciała demona. Jednocześnie wyjął nóż swojego parabatai. Demon zaklął, gdy czarna posoka wypływała z miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą miał rękę. Fabian rzucił sztylet przyjacielowi, który wraz z dziewczynami rzucił się na potwora. Wtedy zaczęła się jatka. Nocni łowcy wbijali swoje ostrza w demona, który starał się blokować każdy ich ruch. W końcu Klara zadała mu ostateczny cios, obwiązując go ciasno za szyję batem z elektrum i odrywając głowę. Bezwładne ciało upadło, a wokoło niego zaczął pojawiać się czarny kurz, który zabrał to, co zostało z monstrum do Świata Demonów.

Wtenczas Anastazja odsunęła się wraz z Remigiuszem i sprawdziła jego procesy życiowe, tak jak uczono ją na biologii. Oddychał, żył, ale był nieprzytomny. Klepała go po policzkach, nie zwracając uwagi na pobojowisko, którego i tak nie mogła zobaczyć, bo zarówno łowcy, jak i demon byli wtedy niewidzialni dla Mundane. Dziewczyna klepała go po policzkach i szeptała jego imię. Z oczu rzęsiście leciały jej łzy.

-Remik, proszę, obudź się – Wyłkała. W tym samym czasie, gdy Klara pozbawiła demona głowy, szatyn obudził się, biorąc głęboki oddech, jakby wypłynął w wody. Zaczął rozglądać się szaleńczo dookoła, szukając wielkiej żółtej jaszczurki. Zamiast tego zobaczył zatroskaną twarz przyjaciółki.

-Rem – Wyszeptała i przytuliła chłopaka.

-Gdzie to jest? – Wychrypiał.

-Gdzie jest co? – Zapytała, nie rozumiejąc.

-No ten potwór !

-Ach… - Mruknęła dziewczyna i rozejrzała się po ogrodzie. Rzeczywiście to coś zniknęło – nie mam pojęcia, nie ma tu tego. Chłopak upewniwszy się, czy rzeczywiście ogród jest pusty położył głowę na kolanach Any i przymknął powieki.

-Raczej nie mogłaby go zobaczyć – Usłyszał nagle męski głos. Uniósł powieki i spojrzał na Anę, która cierpliwie pozwalała mu odpocząć.

-Słyszałaś? – Zapytał.

-Co słyszałam? – Czerwonowłosa spojrzała na niego spod uniesionych brwi.

-Usłyszeć też nie może – Odezwał się znowu głos. Chłopak podniósł głowę i przeleciał spojrzeniem całe podwórze.

-Szukaj bliżej – Powiedział głos. Odwrócił się i wtedy zobaczył chłopaka, tego samego, z którym wymienił spojrzenia, nim zemdlał. Stał oparty o ścianę i spoglądał na nich ciemnymi oczami, które kryły różne emocje. Szatyn wstał chwiejnie na nogach i spojrzał na bruneta. Anastazja podtrzymała go, aby nie upadł.

-Kim ty jesteś? – Zapytał Remigiusz.

-Do kogo ty gadasz? – Powiedziała zaskoczona brązowooka. Machnął na nią ręką, aby była ciszej. Pewnie nadal ma omamy po utracie przytomności, pomyślała.

-Dobre pytanie, ale lepsze jest to dlaczego mnie widzisz? – Powiedział chłopak, nie spuszczając wzroku z dłoni dziewczyny, podtrzymujących chwiejącego się lekko szatyna.

-A dlaczego ona cię nie widzi? – Kolejne pytanie wypłynęło z ust Remka, który równocześnie wskazał na przyjaciółkę.

-Też wolałby, żeby to ona mnie widziała – Wymamrotał cicho brunet, po czym westchnął. Remigiusz odchylił głowę do tyłu i jęknął przeciągle, mrucząc nie wyraźnie pod nosem. Przetarł oczy i spojrzał w miejsce, gdzie stał chłopak. Nadal tam był. Czyli to niezłudzenie? To prawdziwa osoba, a nie halucynacja.

-Daniel ! – Usłyszał tym razem inny męski głos. Błękitnooki chłopak zbliżył się do bruneta, a szatyn otworzył szeroko usta. Kolejny człowiek! Obrócił się do Anastazji, która patrzyła na niego z troską.

-Ty ich nie widzisz?

-Kogo, niby nie widzę?

-Tu przecież stoi dwóch kolesi!

-Masz omamy, lepiej chodź do domu.

-A więc to on ma Wzrok? – Przerwał im kolejny głos, tym razem należący do dziewczyny. Teraz dołączyła do nich brunetka z blond pasemkami, zielonymi oczami i kolczykiem w nosie. Mimo że Ana ciągnęła Rema za rękę, on stał i gapił się na przybyszy niczym na duchy. Czarnowłosy westchnął głośno.

-To, co z nim robimy? – Zapytał, zwracając się do pozostałych.

-Teraz, gdy Flavo dowiedział się, że ma Wzrok na pewno, rozpowie to pozostałym – Mruknął Fabian.

-Jakie typowe nastoletnie zachowanie. Ploteczki – Powiedział kpiąco Daniel. Tym razem westchnął szatyn.

-Musimy go mieć na oku – Powiedział, po czym cała trójka spojrzała wprost na niego. Remigiusz stał jak wryty i patrzył się na nich jak na idiotów.

-No widzę, nieźle się zaczyna – Mruknęła Klara, po czym pomachała mu przed twarzą dłonią – hej gościu, słyszysz nas?

-Cholera, was jest więcej – Powiedział w końcu chłopak, otrząsając się z letargu.

-Jasny gwint, Remek rusz się! – Krzyknęła wściekła brązowooka. Wtedy spojrzenia wszystkich zebranych skierowały się na nią.

-Upartą masz dziewczynę – Stwierdziła Klara.

-To nie jest moja dziewczyna – Odpowiedział nie patrząc na nich tylko na wściekłą minę Any i jej dłonie ściskające kurczowo rękaw jego koszuli.

-Wiem i też mnie wkurza, gdy nas tak nazywają – Warknęła.

-A więc siostra? – Zapytał Fabian.

-Przyjaciółka.

-Przestań mówić do siebie, bo zaczynam się o ciebie naprawdę martwić! – Krzyknęła, tupiąc nogą. – Mam dosyć! Jak chcesz, to stój sobie i gadaj do niewidzialnych znajomych, ale ja wracam do domu! – Ryknęła i głośno tupiąc, pomaszerowała w stronę wyjścia. Chłopak już chciał za nią ruszyć, ale czyjaś ręka na ramieniu go zatrzymała.

-Po pierwsze to dziewczyna, więc daj jej kilka godzin na ochłonięcie, a po drugie musisz iść z nami – Powiedział Daniel. Remek wyrwał się mu i spojrzał na całą trójkę morderczo.

-Nigdzie z wami nie idę! – Wrzasnął zły, obserwując bacznie całą trójkę po kolei.

-Jeśli nie chcesz, żeby stała ci się krzywda lepiej chodź z nami – Powiedział łagodnie następny głos. Do pozostałych doszła dziewczyna o błękitnych oczach, jasnobrązowych włosach i - podobnież jak jej koleżanka - kolczyku w nosie. Z nich wszystkich to ona wyglądała na najmilszą, ale pozory mogą mylić. Tego wieczoru już się o tym przekonał.

-Słuchaj albo pójdziesz sam, ale weźmiemy cię siłą, masz wybór – Powiedziała Klara.

-Nie! – Syknął brunet. I na tym się jego wolna wola skończyła…

_______________________________________________________________________________
Runy - ŹRÓDŁO
2*. Czy drinki pije się ze szklanek?
3*.Flavo - z łac. żółty [wiem, oryginalnie]

Ha! Mówiłam, że się zrobi ciekawie :)  Dość długi mi wyszedł, mam nadzieję że się spodoba !

PS. Sorry za wszelkie błędy interpunkcyjne XD

________________________________________________________________________________

Czytasz=Komentujesz

27 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie długie opowiadania :D świetne, życzę weny :3
    Zapraszam do mnie: http://blaackbirds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :D Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 <3 Ten chłopak w tle wygląda jak mój chłopak *.*

    http://luxwell.blogspot.com/2015/01/long-absence.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki XP Który? Jeden z nich to Kevin Zegers (Alec), a drugi to nie wiem kto XD

      Usuń
  4. Chciałabym poinformować, że w zakładce "Bannery" nie znajduje się button "Fantastic Graphic". Proszę o dodanie go, jeśli Twoje zamówienie ma zostać zrealizowane.
    Pozdrawiam, Half a Heart

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezły wpis ;)

    PS. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej wiadomości na: http://przepowiedniaalex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog został właśnie dodany do Katalogowego Świata

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło jest trafić na coś związanego z Nocnymi Łowcami! Uwielbiam opowiadania Fantasty i mogę szczerze przyznać, że twoje również mi się spodobało, Rosie... Ach jak miło jest widzeć to imię, kiedy właśnie skończy się oglądać Love, Rosie... Stąd wzięła się nazwa? :-)
    No nic... Byłam w zakładce Bohaterowie i naprawdę mi się podobają. W opowiadaniu dałaś im naprawdę ciekawe charaktery!
    Oczywiście czekam na następny rozdział!
    Pozdraaawiam Cieplutko ♥
    http://please-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A , bardzo dziękuję :D Raczej Resie i nie, konto mam już od dłuższego czasu (zanim dowiedziałam się o filmie, ba o książce) i tyczy się bardziej jednego youtubera (chociaż nie do końca). Kolejny rozdział jest w trakcie tworzenia i widząc taką liczbę komentarzy, na pewno go napiszę. Oczywiście nie ma się co spieszyć, bo jak to mówi się "Gdy się człowiek cieszy, to się diabeł cieszy". Najprawdopodobniej rozdział pojawi się, albo w przyszłym tygodniu, alby gdy będę mieć już szablon :D

      Usuń
    2. O nie... Jak zwykle zepsułam pierwsze wrażenie XDD
      Dlaczegóż to ja zawsze muszę wszystko przekręcać? No nic... Czeeekam ♥

      Usuń
    3. Resie, mogę tak do ciebie mówić? :)
      Chciałabym się zapytać czym jest ta melodia w tle, trwająca 18 minut? Jest niasamowita!

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Jednak znalazłam: https://www.youtube.com/watch?v=oh6NKK8M2VQ XD

      Usuń
  8. Zapiera dech w piersiach, bardzo wciągające :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój szablon został już wykonany. Zapraszam.
    http://fantastic--graphic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak :pozory mylą... dość często... :)
    Piękny blog, będę tu zaglądać! ;)
    Pozdrawiam,
    Zuza
    www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny <3 Wciągający, zapierający dech w piersi <3

    OdpowiedzUsuń